czwartek, 25 kwietnia 2024

Ekranowe hity i kity okiem Katarzyny Boruckiej – „Zupa nic”

Zapraszamy na nowy cykl na stronie Opole News, w którym Katarzyna Borucka, filmoznawczyni z Opola zachęci was lub zniechęci do oglądania filmowych produkcji.

Niby nic, a jednak coś

Zupa Nic (2021)
reż. Kinga Dębska
scen.: Kinga Dębska
wyst.: Kinga Preis, Adam Woronowicz, Ewa Wiśniewska, Barbara Papis, Alicja Warchocka

Blokowisko w czasach PRL-u. Małoletnia Marta (Barbara Papis) dzieli łóżko z młodszą siostrą Kasią (Alicja Warchocka), a wspólnie dzielą pokój z babcią (Ewa Wiśniewska). Za ścianą, ich rodzice – Elżbieta i Tadeusz (Kinga PreisAdam Woronowicz) toczą boje – ze sobą, z rzeczywistością, z systemem. Każdego dnia rodzina zmaga się z nowymi problemami i zmartwieniami. Codziennych wrażeń im nie brakuje, jednak szczęśliwie, każde z nich jest w stanie obdarzyć się – na swój sposób – wzajemną miłością i uczuciem.

Najnowszy obraz Kingi Dębskiej (znanej głównie dzięki Moje córki krowy [2015]) jest próbą zmierzenia się z rzeczywistością PRL-u i ukazania jej przez pryzmat konkretnych jednostek. Mamy idealistkę, wojującą (w ramach zakładowej Solidarności) pielęgniarkę – matkę dwóch córek, ojca-architekta, którego wszelkie osiągnięcia i starania wypadają blado przy majętnym szwagrze Zenku (Rafał Rutkowski) i pretensjonalnej szwagierce Lucynie (Katarzyna Kwiatkowska). Komentarzy nie szczędzi nestorka rodu (rewelacyjna Wiśniewska), sąsiedzi zaś dorabiają się niemałych pieniędzy na handlu za granicą. W tym samym czasie jedna z dziewczynek wkracza powoli, dość nieporadnie, w świat pierwszych zauroczeń i niepowodzeń. Wszystko to dzieje się na tle znanych nam z opowieści (lub z autopsji) strajków i prób walki z ówczesnym rządem, a także niekończących się kolejek do sklepów oraz toczących się w nich starć – o dosłownie wszystko.

Lata 80. są niegasnącym, choć odległym już nieco źródłem inspiracji. Wszelkiego rodzaju książki, filmy czy teledyski chętnie korzystają z historii i stylistyki ówczesnych lat. Osławione meblościanki – w nieco nowocześniejszym wydaniu – wracają do łask i można je znaleźć, w różnych konfiguracjach, w niejednym mieszkaniu. Moda z tamtego okresu co jakiś czas przewija się na okładkach magazynów, znajduje swoje miejsce na wybiegach topowych projektantów i w postach najpopularniejszych influencerek. Dzięki Dębskiej możemy chociaż na chwilę przenieść się do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej tamtych lat i wyobrazić sobie – lub przypomnieć – jak wtedy było.

Reżyserka przybliża nam PRLowską rzeczywistość praktycznie 1:1. Chwyta naprawdę sprawnie wszystko co wybrzmiewało w naszym kraju w latach 80. i po kolei umieszcza w swoim obrazie. Dzięki temu, razem z bohaterami, przeżywamy zakup pierwszego fiata czy wypoczynku oraz przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia – scena z karpiami dla wielu z was będzie niczym powracające co roku wspomnienie z dzieciństwa. Z uśmiechem na ustach obserwujemy rodzinne potyczki i waśnie, bo udało się je ukazać z ogromną dozą prawdziwości i komedii – doprawdy, nic nie jest w stanie przebić gry aktorskiej Kingi PreisEwy Wiśniewskiej, które lśnią na ekranie od początku do końca. Woronowiczowi udało się stworzyć postać sfrustrowanego, momentami opryskliwego męża, trochę nieporadnego ale pełnego dobrych intencji faceta, aż w końcu troskliwego i opiekuńczego ojca. Nawet przy jego największych i najgłupszych wybrykach nie jesteśmy w stanie go nie polubić. Na uwagę zasługują również młode aktorki, w szczególności Barbara Papis. Jako nieporadna, ale ciekawa życia Marta swoim ufnym spojrzeniem kradnie serca widzów niemal natychmiast.

Zupa Nic jest – jak tytułowe danie – sumą różnych elementów. Proste składniki tworzą słodką, niepowtarzalną całość, którą smakować może każdy, lecz nie każdemu będzie smakować. Dla starszych pokoleń film Dębskiej będzie emocjonalną podróżą w czasy młodości lub ilustracją rodzinnych opowieści. Dla młodszych widzów może być (choć nie musi) jedynie historyczną ciekawostką, w której nijak się nie odnajdą. Wszak dziś raczej nikt z namaszczeniem nie otwiera paczki od cioci zza granicy, a pomarańcze to owoc na wyciągnięcie ręki, a nie – jak kiedyś – towar deficytowy.

Ocena Kasi : 7/10

Facebook