środa, 24 kwietnia 2024

Ekranowe hity i kity okiem Katarzyny Boruckiej. „Najmro”

Nasza filmoznawczyni tym razem rozłożyła na czynniki pierwsze komedię akcji inspirowaną wydarzeniami z życia Zdzisława Najmrodzkiego. Przeczytajcie jej recenzję!

Król życia, król ucieczki

Najmro. Kocha, kradnie, szanuje (2021)
reż. Mateusz Rakowicz
scen.: Łukasz M. Maciejewski, Mateusz Rakowicz
wyst.: Dawid Ogrodnik, Robert Więckiewicz,
Jakub Gierszał, Marta Wągrocka, Rafał Zawierucha

Zdzisław Najmrodzki (Dawid Ogrodnik) razem ze swoją zaufaną ekipą – Teplicem, Antosem i Młodą (kolejno Andrzej Andrzejewski, Jakub Gierszał i Sandra Drzymalska) – okrada niezabezpieczone alarmem Pewexy. Robi to na tyle sprawnie, że przez dłuższy czas jest nieuchwytny dla wymiaru sprawiedliwości i staje się samozwańczym, polskim Robin Hoodem – okrada bogatych i „rozdaje” biednym. Cała Polska śledzi z zapartym tchem kolejne napady i spektakularne ucieczki, wierząc, że po części jest to swoista walka z państwem i systemem – wszak to co państwowe, jest tak naprawdę niczyje. Złodziejska ekipa zaś liczy łupy oraz rozdziela między sobą pieniądze, napawając się sukcesem. Wszystko toczy się szalonym rytmem, w tle dyskotekowych szlagierów i neonowych świateł. Drogi zegarek na ręku, uwodzicielski uśmiech, czarujące spojrzenie, chłopięcy błysk w oku – czy Najmrodzki, obciążony własną legendą jeszcze za życia, przyzwyczajony do sławy i pieniędzy, będzie się w stanie zmienić, porzucić to, w czym jest najlepszy i pokonać własne słabości?

Można zauważyć, że w ostatnim czasie polskie kino z sentymentem wraca do lat 80. XX wieku. W czasie kiedy powstaje ta recenzja, widzowie w naszym kraju zdążyli obejrzeć już Zupę Nic Kingi Dębskiej, zapoznać się z historią Grzegorza Przemyka w Żeby nie było śladów Jana P. Matuszyńskiego i wyczekują (mniej lub bardziej) zaplanowanej na ten rok premiery Gierka w reżyserii Michała Węgrzyna. Gdzieś między tymi tytułami pojawił się Najmro debiutującego w pełnym metrażu Mateusza Rakowicza. Reżyser wziął na warsztat historię nie byle jaką i opisał językiem filmu przeszłość jednego z najsłynniejszych polskich przestępców, Zdzisława Najmrodzkiego. Niezliczone włamania i kradzieże oraz rekordowe 29 ucieczek z policyjnych pościgów, strzeżonych sądowych i więziennych pomieszczeń, jadącego pociągu czy aresztu śledczego (w przebraniu milicjanta!) – przyznajcie państwo, że to historie, które aż proszą się o przeniesienie na duży ekran.

Otwierające film „Nic nie może wiecznie trwać” Anny Jantar zdaje się – zgodnie zapewne z zamysłem samego reżysera – ustanawiać nam w pełni wydźwięk historii Najmrodzkiego i jego kompanów. Dynamiczna kompozycja nieodżałowanego Romualda Lipki i wyśpiewane w niej słowa „co zesłał los, trzeba będzie stracić” ukazano w sposób niezwykle efektowny i czytelny. Sekwencja taneczna w hotelowym klubie – wielokrotnie spowalniana, świadomie przestylizowana, błyszcząca od cekinów i świateł, pokazuje nam to, czego Najmrodzki na tamten moment nie dostrzegł lub nie chciał dostrzec – nieuchronność, ulotność i powierzchowność wydarzeń, decyzji oraz osób, które pojawiły się w jego życiu. Najmocniej obrazują to sceny, które dzieją się w latach 90. w naszym kraju i ukazują ówczesne zmiany ustrojowe oraz narodziny mafii pruszkowskiej.

https://www.youtube.com/watch?v=m7v1AkRu_BQ Najmro. Kocha, kradnie, szanuje - Zwiastun PL (Official Trailer)

Taneczny, kolorowy i intensywny początek nie jest jednak jakąś jednorazową fanaberią, a trwałą stylistyką filmu. Najmro. Kocha, kradnie, szanuje z premedytacją korzysta z rożnych form przekazu i zwycięża niemal na każdej płaszczyźnie: muzycznej, wizualnej i aktorskiej. Mamy idealnie dobraną listę polskich przebojów, która sama w sobie stanowi celny opis życia Najmrodzkiego („To tylko tango” Maanam czy ponadczasowe „Byłaś serca biciem” Andrzeja Zauchy) oraz ekscytującą wizualnie, mieniącą się wszystkimi kolorami historię, która ożyła dzięki takim nazwiskom jak Więckiewicz, Wągrocka czy Kolak. Tutaj każdy aktor daje wyborny popis swoich umiejętności, że nie sposób oderwać od kogokolwiek oczu. Jest jednak faworyt i, o dziwo, nie jest nim odgrywający główną rolę Dawid Ogrodnik.

Osławiony „Polak u Tarantino” czyli Rafał Zawierucha, to jeden z najjaśniejszych punktów całego filmu. Jego aktorski talent znakomicie odnalazł się w komedii, a perfekcyjne wyczucie chwili pozwala szczerze cieszyć się stworzoną przez niego postacią – wykorzystywanego milicjanta, chodzącego popychadła ukazanego zgodnie z dewizą „zawsze drugi, nigdy pierwszy”. Nie przyćmiewa go nawet gwiazda partnerującego mu Roberta Więckiewicza, ba, zaryzykuję stwierdzenie, że w wielu scenach to właśnie Zawierucha jest numerem jeden. Jeśli w jego repertuarze znajdziemy więcej takich ról, to zdoła on bez żadnego problemu wspiąć się na sam szczyt i pozostać tam naprawdę długo.

Rakowicz w swoim filmie, posługując się polską muzyką i historią, pokazuje, że budowanie legendy na fali społecznych i politycznych zmian udało się Najmrodzkiemu jak nikomu innemu. Skupiając się na wybranych zdarzeniach, luźno inspirowanych życiem przestępcy, opowiada wyjątkową historię drogi na podium. Zamiast jednak umoralniać, puszcza do nas oko przypominając, ze śmiechem, że jeśli „złapią Cię na kradzieży za rękę…. to mów, że to nie twoja ręka”.

Ocena Kasi: 8/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook