środa, 24 kwietnia 2024

Ekranowe hity i kity. „House of Gucci”

Na ten film z niecierpliwością czekały miliony widzów na całym świecie, a zwłaszcza fani Lady Gagi. Najnowsze dzieło Ridley’a Scotta oceniła też nasza filmoznawczyni – Katarzyna Borucka.

Dom dla zmyślonych akcentów rodziny Gucci

Dom Gucci (2021)
reż.: Ridley Scott
scen.: Roberto Bentivegna
wyst.: Lady Gaga, Adam Driver, Al Pacino, Jared Leto, Jeremy Irons, Salma Hayek,

Akcja najnowszego filmu Ridleya Scotta skupia się na dramatycznych wydarzeniach z życia bogatej, szanowanej rodziny Gucci. Najważniejsi dla tej historii: młody, nieco wycofany i nad wyraz spokojny spadkobierca modowej fortuny, Maurizio Gucci (Adam Driver) oraz piękna, zadziorna i nieustępliwa Patrizia Reggiani (Lady Gaga), poznają się przypadkiem na imprezie. On dostrzega w niej świetną dziewczynę, ale nie pokłada w nowej relacji większego zainteresowania i nadziei, ona zaś widzi w nim jego nazwisko i potencjał na męża. Ona, kiedy tylko może, obmyśla miejsca i sposoby na ponowne spotkanie, on zdaje się niczego nie zauważać. Od tej chwili będziemy obserwatorami stopniowego usidlania nieświadomego mężczyzny przez niezwykle świadomą i interesowną kobietę. I choć nestor rodu, Rodolfo Gucci (Jeremy Irons) dostrzega w Patrizii uroczą, ale jednak wciąż, typową parweniuszkę, to zakochany Maurizio nie widzi poza nią świata.

Film poświęca sporo czasu na przedstawienie i rozpisanie historii sławnej rodziny, a także wzlotów i upadków jej modowego imperium. Wizualna opowieść o nieprzyzwoitym wręcz bogactwie i prestiżu związanym z nazwiskiem Gucci przez pierwszą połowę seansu sprawdza się wyśmienicie – ma dobre tempo, skupia się na rozmowach i emocjach, spojrzeniach oraz gestach. Możliwie jak najlepiej uwydatnia konkretne zdarzenia, kreśli charaktery i osobowości, wskazuje palcem wady i zalety postaci. Co więcej, świadomie zaczyna wkraczać w kampowe klimaty i zmieniać ton filmu, dzięki świetnie zagranej Reggiani. Obserwując rozwój, a następnie wybuch uczuć między Maurizio i Patricią, nie wiemy czyją wersję zdarzeń serwuje nam Scott – i jest to zdecydowanie plus. Docenić należy również transparentność postaci wykreowanej przez Gagę – od pierwszej milisekundy, kiedy jej bohaterka słyszy na imprezie nazwisko Gucci, nie mamy wątpliwości jakie myśli kłębią się w jej głowie. Ridley Scott nie pozwala nam jednak w pełni jej znienawidzić czy negatywnie ocenić, umiejętnie podrzuca sceny, w których możemy Reggiani spokojnie obdarzyć sympatią.

Ten film stoi na mocnych filarach, jakimi jest kampowo-obyczajowy wstęp i wprowadzenie, a także solidne aktorstwo. Adam Driver, Al Pacino (jako Aldo Gucci, wuj Maurizio) oraz Lady Gaga to połączenie, którego wszyscy potrzebowaliśmy, choć do tej pory tego nie wiedzieliśmy. Każde z nich jest naprawdę dobre w tym co robi i wnosi co innego do „Domu Gucci”: mamy spokój i wyciszenie oraz emocje wypisane na twarzy lub rzucone w spojrzeniu (Driver), trudną do podrobienia dynamikę, humor i świetne wyczucie czasu (klasyczny Pacino) oraz pełną świadomość tego, w jakim filmie aktorzy się znajdują i czego się od nich oczekuje (przyćmiewająca wszystkich Gaga).

https://www.youtube.com/watch?v=pGi3Bgn7U5U HOUSE OF GUCCI | Official Trailer | MGM Studios

Wszystko zaczyna się sypać w drugiej połowie seansu, kiedy trzeba snuć intrygę i doprowadzić widzów do planowanego w gniewie morderstwa (dla niewtajemniczonych w życie rodu Gucci – w 1995 roku, pełna goryczy i złości Patrizia Reggiani zleciła zabójstwo Maurizio). Wybrana do filmu muzyka momentami kompletnie nie pasuje do scen i zamiast wtopić się w tło i pogłębić immersje, psuje zbudowany wcześniej klimat i wybudza z zawieszenia. Problem pojawia się też przy próbie określenia czym jest film Ridleya Scotta, bo wygląda trochę tak, jakby reżyser zderzył ze sobą dwa obrazy, dwa gatunki, dwa pomysły: z jednej strony mamy dobry dramat obyczajowy, który wie dokąd zmierza ze swoją historią, z drugiej mamy tanią operę mydlaną, telenowelę, gdzie wszyscy mają zły makijaż i słabe peruki. Każdy z aktorów brzmi tak, jakby jego postać pochodziła z innego regionu Włoch, albo w ogóle z innego europejskiego kraju. Jeremy Irons, podobnie zresztą jak Adam Driver, ma w filmie ledwo słyszalny, słaby akcent i jedyne co nawiązuje do włoskich korzeni ich postaci to imię i nazwisko – i nic poza tym. Gaga świadomie szarżuje, ma mocny, silny i ciężki akcent, przez to zahacza często o groteskę i absurd, jednak nie robi tego tak często i tak intensywnie jak Jared Leto (filmowy Paolo Gucci, syn Aldo, kuzyn Maurizio). Jego sposób gry i prezencja na ekranie dają jasno do zrozumienia, że aktor tęskni za kolejnym Oscarem i marzy mu się następna statuetka do kolekcji. Co dziwniejsze, do pewnego momentu jego występ jest względnie dobry (potrafi humorem rozładować najcięższą atmosferę i wywołać szczery śmiech), im jednak Leto dłużej przebywa na ekranie, tym wyraźniej staje się karykaturą Włocha i mężczyzny; jest jak główna postać z gry Mario Bros. tyle, że na silnych sterydach i wycofanych lekach.

Dom Gucci nie jest najlepszym filmem Ridleya Scotta, nie jest mu też blisko do żadnego z jego klasyków, jednak to wciąż film gwarantujący dobrą rozrywkę i ciekawie opowiedzianą historię – pełną namiętności, rodzinnych intryg, niesnasek, zazdrości i zawiści, otoczonych niezwykłą elegancją, szykiem, splendorem i wielkimi pieniędzmi. Z rodziną podobno najlepiej wychodzi się na zdjęciu i niestety Maurizio Gucci przekonał się o tym na własnej skórze.

Ocena Kasi: 7/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook