czwartek, 28 marca 2024

Ekranowe hity i kity okiem Katarzyny Boruckiej. „355”

Tym razem nasza recenzentka udała się na film szpiegowski 355 z gwiazdorską obsadą. Czy wy też powinniście? Przeczytajcie, a się dowiecie!

Gdzie agentek pięć…

355 (2022)
reż.: Simon Kinberg
scen.: Theresa Rebeck, Simon Kinberg
wyst.: Jessica Chastain, Diane Kruger, Penélope Cruz, Bingbing Fan, Lupita Nyong’o, Sebastian Stan

W stolicy Kolumbii, Bogocie, trwa właśnie spotkanie, które zaważy na przyszłych losach świata. Narkotykowy baron przedstawia jednemu ze zgromadzonych w willi przestępców tajemniczy dysk, który odpowiednio odszyfrowany i podłączony do komputera, będzie mógł uzyskać dostęp do dowolnego systemu cyfrowego na Ziemi. Oznacza to, że jeśli wpadnie on w niepowołane, nieodpowiednie ręce, pozwoli kontrolować każde urządzenie i system na świecie, tym samym ograniczać dostawy energii w każdym miejscu na Ziemi, niespodziewanie detonować bomby atomowe, prowokować cyber-ataki, destabilizować państwa. Słowem – prostą drogą zaprowadzi nas do trzeciej wojny światowej. W zaledwie parę sekund ukryci w zaroślach mundurowi, przysłuchujący się w jakim kierunku zmierza transakcja, robią szturm na willę, kiedy zauważają, że dochodzi na miejscu do strzelaniny. Dysk zostaje skradziony, a dalsze losy świata stoją pod znakiem zapytania. Nie trwa to jednak długo – sprawą zaczyna się interesować CIA, MI6 i możliwie każda inna agencja wywiadowcza na świecie. Jak można się domyślać, do oficjalnej współpracy nie dochodzi – tu wkraczają z osobna i w tajemnicy silne, twarde agentki: Amerykanka Mace (Jessica Chastain), Brytyjka Khadijah (Lupita Nyong’o), Niemka Marie (Diane Kruger), nawet hiszpańska terapeutka Graciela (Penélope Cruz) – każda zobligowana do wykonania zadania, czyli przechwycenia dysku. Czy któraś z nich faktycznie wykona misje do końca i ocali świat?

Za reżyserię 355 odpowiedzialny jest Brytyjczyk, Simon Kinberg, który ma co prawda świetną, producencką rękę (Chappie, Deadpool, Logan), ale nie do końca odnajduje się za kamerą (X-Men: Mroczna Phoenix), natomiast przy scenariuszu pracowała Theresa Rebeck, odpowiedzialna za historię w fatalnej, zasługującej na wieczne zapomnienie Kobiecie-Kot z 2004 roku. Z takiego połączenia nie mogło wyjść nic dobrego, choć zamiary i intencje jakie towarzyszyły im w procesie twórczym, były zapewne dobre i słuszne. Zamiast ciekawego filmu szpiegowskiego, będącego mieszanką BondaMission: Impossible ze świetnymi postaciami kobiecymi, otrzymaliśmy średniej jakości filmidło bez pomysłu na siebie, które nie wnosi nic nowego i świeżego do gatunku; nie prezentuje też kobiet jakoś lepiej niż przeciętny hollwyoodzki film akcji, nie decyduje się podjąć ryzyka w jakiejkolwiek kwestii i zostaje tam, gdzie jest bezpiecznie – w utartych, nudnych schematach.

Dosyć trudno jest recenzować ten film, bo dzięki obsadzie aktorskiej, która wznosi go wyżej niż na to faktycznie zasługuje, można przez moment odnieść wrażenie, że to dobra pozycja. Każda z aktorek, każda tak bardzo odmienna (przez co tak świetna i energetyzująca) sprawia, że seans nie jest kompletną porażką; szczególną przyjemnością było zobaczenie znów na dużym, hollywoodzkim ekranie Diane Kruger, która nadaje pewnej koniecznej surowości postaci bezlitosnej agentki z mroczną, nieciekawą przeszłością. W powietrzu unosi się wyraźna chemia i dopasowanie między kobietami, nie ma mowy o złym czy nietrafionym castingu – obsada jest praktycznie Oscarowa. Sceny akcji są nieźle zrobione, w dobrym tempie, z odpowiednią dynamiką i choreografią, choć trzęsąca się co chwilę kamera (tzw. shaky cam) jest już tak męcząca, że powinna być oficjalnie zabroniona na planach filmowych, bo jest najtańszą (w kontekście jakości) formą ukazania akcji i walki; używaną wszędzie, niemal przez wszystkich najgorszą drogą na skróty.

https://www.youtube.com/watch?v=oJrWGj__BIk 355 - Zwiastun PL (Official Trailer)

Nie możemy dać się nabrać, że powstał świetny film akcji, w którym postaci kobiece będą mogły rozprostować skrzydła i rozgościć się na stałe w gatunku, jakim jest kino akcji czy filmy szpiegowskie. W groźne miny i spojrzenia, wymachiwanie spluwami i mocne kopniaki wycelowane w dwa razy większych facetów, zapakowano te same motywy i schematy, które widzieliśmy w kinie miliony razy. Nie rozpisano porządnie historii żadnej z agentek, dano im tylko wymówki i preteksty do pojawienia się na ekranie. Uśmiercanie pewnych postaci, by później je z „zaskoczenia” przywrócić, działa tylko, kiedy reżyser rozumie gatunek, docenia inteligencję widza i potrafi dostrzec dobry scenariusz. Ponieważ żadne z tych warunków nie zaistniały, finał 355 i prowadzące do niego poszlaki, wypaliły się w połowie drogi. Przewidywalna formuła filmu podąża ścieżką swoich gatunkowych poprzedników i przez to mocno zawodzi. Scenariusz, wyraźnie pisany na kolanie, korzysta z przebrzmiałych motywów, szczególnie odczuwalnych przy wyborze lokacji: kawiarnia w romantycznym Paryżu, zatłoczony targ w Maroku i wielka, wydana z pompą, aukcja w eleganckim pałacu w Szanghaju to tak bezpieczne typy, że ich wybór trąci myszką. To zmarnowanie świetnej, gwiazdorskiej obsady poprzez wsadzenie jej w filmowy, sztywny szablon, który już dawno powinien zniknąć na rzecz nowych, świeższych pomysłów. Wiele decyzji podejmowanych przez agentki jest łatwych do podważenia z czysto logicznego punktu widzenia, zażyła relacja między jedną z nich a agentem Nickiem (zimowy żołnierz, Sebastian Stan) jest ukazana tak pospiesznie i bez serca, że aż trudno uwierzyć w istnienie jakichkolwiek uczuć między nimi. Naprawdę nie wystarczy wrzucić garstki twardych kobiet do okrutnego, męskiego świata, dać im sprzęt i pozwolić na robienie „męskich” rzeczy, by ze spokojem odhaczyć z listy, że zrobiło się film feministyczny czy film w jakichś kwestiach progresywny. O wiele więcej dla reprezentacji silnych kobiet w kinie zrobił Ridley Scott w Obcym czy James Cameron w drugiej części Terminatora. Jeżeli kino mainstreamowe w 2022 roku ma tylko taki pomysł na silne postaci kobiece, to jesteśmy zgubieni.

355 to film, na który tak naprawdę szkoda wydać pieniądze, bo rozczarowuje na całej linii, zaś poświęcenie mu dwóch godzin z dnia jest sporym marnotrawstwem, więc jedyne co można zrobić, to kiedy pojawi się w końcu na streamingu, włączyć go jako „tło” i zająć się czymś innym.

Ocena Kasi: 5/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook