piątek, 19 kwietnia 2024

Weekend z opolskimi legendami. Część IV

 źródło: Nyskie Księstwo Jezior i Gór

Zapraszamy na ostatnią już odsłonę niesamowitych opowiadań o naszym województwie. Przedstawimy Państwu historię o diable, pamiątce po św. Wojciechu oraz o tajemniczym krzyżu.

Diabeł z Nysy

Karnawał w Nysie trwał w najlepsze. Mieszkańcy pili, jedli i tańczyli do wesoło przygrywającej muzyki. Jedna z grup bawiła się na nieopodal nyskiego kościoła. Mieli piękne, kolorowe kostiumy. Jednak imprezę przerwał im ksiądz, który szedł z ostatnim sakramentem do chorego. Jako że byli to pobożni ludzie, to zatrzymali się i przyklęknęli na znak szacunku dla Najświętszego Sakramentu.

Jeden przebieraniec tego jednak nie zrobił, tylko pogardliwie spojrzał na kapłana i splunął przed siebie. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Maska diabła, którą nosił, przyrosła mu do twarzy! Nikt nie był w stanie mu pomóc – ani lekarze, ani egzorcyści. Mężczyzna dotknięty dziwaczną klątwą był przestrogą dla mieszkańców miasta. Nikt w Nysie od tamtego czasu nie ośmielił znieważyć hostii.

Tajemniczy krzyż

Między Nysą a Niemodlinem wznosi się niewielki kościółek. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że stoi w szczerym polu. Skąd się tam wziął? Legenda głosi, że pewien rolnik w XVII wieku orał swoją ziemię. W trakcie pracy maszyna zatrzymała się na nietypowym obiekcie. Okazało się, że w ziemi był ukryty krzyż. Nikt nie wiedział skąd on się tam wziął.

Mężczyzna zaniósł krzyż do pobliskiego kościoła parafialnego. Gdy następnego dnia przechodził koło miejsca niecodziennego znaleziska…znalazł krzyż ponownie! W magiczny sposób przeniósł się z powrotem do miejsca, gdzie został wykopany. Co ciekawe ponoć zdażyło się to jeszcze kilka razy! Mieszkańcy postanowi wybudować w tamtym miejscu kapliczkę, a następnie kościół, który możemy podziwiać do dziś. Znajdziemy go w Sidzinie w gminie Skoroszyce.

kamien_św_wojciecha

Stopy świętego Wojciecha

W X wieku biskup praski Wojciech musiał uciekać z Czech. Podczas swojej wyprawy na dwór Bolesława Chrobrego zatrzymał się w Opolu. Miał tu wygłosić piękne, płomienne kazanie. Legenda głosi, że podczas wygłaszania swojej mowy, kamień pod jego nogami rozgrzał się do czerwoności! Osiągnął taką temperaturę, że stopy przyszłego męczennika odbiły się w głazie. Kamień ten możemy oglądać dziś we wrocławskim Muzeum Archidiecezjalnym, a jego replikę na Wzgórzu Uniwersyteckim w Opolu.

autor: JZ

Facebook