Teksańska masakra bez piły, ale z polotem i pomysłem. „X” [18+]
X (2022)
reż.: Ti West
scen.: Ti West
wyst.: Mia Goth, Jenna Ortega, Martin Henderson, Brittany Snow, Owen Campbell, Stephen Ure
1979 rok. Grupa aspirujących, zapalonych amatorów – filmowców i aktorów – postanawia nakręcić swój własny film porno, Córki Farmera – i podążyć tym samym drogą ogromnego, mainstreamowego sukcesu innych znamienitych tytułów z tej kategorii, między innymi takich jak Głębokie gardło czy Debbie Does Dallas. Ich ambicja, by stworzyć najlepsze, najgłośniejsze, najbardziej dochodowe dzieło gatunku, prowadzi grupę twórców do obskurnego, opustoszałego i niepokojącego Texasu, gdzie wynajmują starą chatę od jednego z mieszkańców – wychudzonego starca, weterana dwóch wojen, Howarda (Stephen Ure) i jego rzadko wychodzącej z domu żony, tajemniczej i milczącej Pearl. Kiedy zapada zmrok, młodzi – zmęczeni całodniowym nagrywaniem filmu, tworzonym w niewiedzy przed surowym, opryskliwym i nieprzyjemnym Howardem – udają się do łóżek, nie mając pojęcia, że przez cały ten czas byli bacznie i uważnie obserwowani. Tej samej nocy zaczyna się też krwawa rzeź, której żadne z nich nie było w stanie przewidzieć.
Nasza grupa filmowców (już od pierwszych kadrów skazana na zgubienie i śmierć) składa się z barwnych, interesujących, charakterystycznych postaci. Każda z nich ma swoją osobowość, każda w pełni wykorzystuje swoje ekranowe pięć minut. Od głównej bohaterki, hipnotyzującej wręcz Maxine Minx (wspaniała Mia Goth) – gorąco pragnącej sławy i uznania, samozwańczej pani-swojego-życia – nie można oderwać wręcz wzroku (ach, ten niebieski cień!); jej koleżanka po fachu, Bobby-Lynne (Brittany Snow) to rozbrajająca do bólu blond sex-bomba, a cicha, szara myszka Lorraine – grana przez gotową do przejęcia tytułu nowej Scream Queen, Jenne Ortega – przeistacza się wraz z rozwojem akcji, w aspirującą aktorkę porno i docelowo – pewną siebie, młodą kobietę. Część męska ekipy w niczym im nie ustępuje – Wayne Gilroy (Martin Henderson), partner Maxine, to kwintesencja 40-kilku letniego kolesia, któremu zamarzył się prawdziwy, american dream, tyle że w nieco mało wysublimowany, właściwie najprostszy, najtańszy i najszybszy sposób. RJ (Owen Campbell) to zapalony filmowiec-amator, któremu po nocach śni się nieopisana sława zdobyta filmem porno w konwencji nowo falowej, a Jackson Hole (Scott Mescudi, znany wam wszystkim bliżej jako Kid Cudi) stawia na luz, dobrą zabawę i dobry seks. Przy takim połączeniu charakterów i osobowości, nie dziwi, że śmierć – jakże krwawa, pomysłowa, nagła i brutalna – czeka niecierpliwie na niespodziewających się niczego bohaterów.
Ti West – reżyser i scenarzysta X – może z dumą i zadowoleniem promować swój najnowszy film oraz planowany do niego prequel (!), bo stworzył on kino grozy z krwi i kości (dosłownie i w przenośni) na naprawdę dobrym, wysokim poziomie. X jest bardzo samoświadome, bogate w znaczenia i filmowe odniesienia; pomysłowe i oryginalne, jednak bazujące na znanych nam motywach i czerpiące garściami z klasyków gatunku takich jak Psychoza (1960), Teksańska masakra piłą mechaniczną (1974), Zjedzeni żywcem (1977) czy Lśnienie (1980). W trakcie seansu można odnieść wrażenie, że horror amerykańskiego reżysera jest niczym powiew świeżego powietrza, w ciemnej, cuchnącej i zakurzonej chacie – innymi słowy to bardzo dobre odrestaurowanie gatunku, jakim jest slasher, przy zachowaniu jego wszelkich znaków szczególnych, zalet i wad, a także – czego nie sposób nie zauważyć – przepełniony miłością hołd złożony kinu eksploatacji.
To, co jednak stawia X Ti Westa wyżej od tytułów jemu podobnych, to poruszenie w intrygujący sposób tematu starości, związanej z nią nieodwracalnej utraty piękna i młodości oraz nieposzanowania czasów swojej największej świetności i witalności, do którego często się posuwamy. W ramach konwencji gatunkowego slashera umieszczono społeczne obawy dotyczące funkcjonowania w przestrzeni starszych ludzi, całego procesu starzenia się i towarzyszącym mu wszystkim trudnościom, problemom i przemianom – również w kontekście seksualności. Koniec końców, twórcy zadają nam pytanie o sens i skutki tęsknoty za nieodżałowaną młodością i pędem do sukcesu za wszelką cenę – gdzie nas zaprowadzi, jeśli nie do zguby?
Jeśli nie przepadacie za horrorami, a ekranowa krew i flaki, przyprawiają was zazwyczaj o mdłości, zaś wymyślne sposoby uśmiercania bohaterów nigdy nie robiły na was wrażenia – odpuście tym razem ten seans. Jeśli jednak wasze serce zabiło mocniej chociaż raz przy czytaniu tej recenzji, a oczy się rozszerzyły przy oglądaniu zwiastuna, zaś gdy słyszycie „A24”, wiercicie się w krześle z ekscytacji i podniecenia, idźcie koniecznie na X – nie pożałujecie.
Film tylko dla widzów dorosłych.
Ocena Kasi: 8/10
autor: Katarzyna Borucka
O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.
Najnowsze artykuły
- Opolscy policjanci w Auschwitz: Seminarium o prawach człowieka i przeciwdziałaniu dyskryminacji
- Opolska policjantka zdobywa złoty i srebrny medal w biegach przełajowych!
- Policja ratuje "złotego ptaka" z rąk 68-letniego kłusownika
- Brutalny atak w Opolu: dwaj mężczyźni zatrzymani za usiłowanie zabójstwa
- Harcerze na służbie w Szkocji