poniedziałek, 25 listopada 2024

Krwawa terapia. „Renfield” (2023)

Jak Kasia ocenia najnowszą odsłonę filmu ze słynnym Draculą? Odpowiedź w najnowszej recenzji.

Renfield (2023)
reż.: Chris McKay
scen.: Ryan Ridley
wyst.: Nicolas Cage, Nicholas Hoult, Awkwafina, Ben Shwartz, Shohreh Aghdashloo

Robert Montague Renfield (Nicholas Hoult) od lat – a właściwie już od ubiegłego wieku – towarzyszy Księciu Ciemności, hrabiemu Draculi (Nicolas Cage), w jego niekończącej się, morderczej i brutalnej drodze do codziennego zdobywania i spożywania hektolitrów świeżej krwi, jako jego wierny pomagier i sługa. Pewnego dnia, będąc w Nowym Orleanie (gdzie osiadł z hrabią, by ten odpoczął i nabrał sił) odkrywa przykościelną terapeutyczną grupę wsparcia i zaczyna uczęszczać regularnie na jej spotkania. Szybko zdaje sobie sprawę, że układ, który łączy go z Draculą, jest niczym innym jak książkowym przykładem toksycznej relacji, a on sam, wzorcowym reprezentantem osoby współuzależnionej i wykorzystywanej. Kiedy więc Renfield, po latach upokorzeń i cierpień, staje w prawdzie i zaczyna rozumieć, że hrabia jest także wampirem energetycznym i wysysa z niego wszelkie pokłady dobra i nadziei, postanawia go opuścić i zacząć życie od nowa. Nie będzie to jednak takie proste, ponieważ na swojej drodze spotka mafijny klan rodziny Lobo, dla którego nie istnieje słowo ”nie”,  oraz policjantkę Rebeccę (Awkwafina), która nie spocznie, dopóki nie ukaże winnych śmierci swojego ojca. Czy w tych okolicznościach Renfield odnajdzie w końcu wymarzony spokój? Czy hrabia Dracula zaspokoi swój odwieczny głód?

Kino nigdy nie stroniło od straszenia widowni potworami wszelkiej maści – długa jest wszak historia gatunku monster movie oraz lista filmów i maszkar, które go zasilają. Podobnie jest w przypadku wytwórni Universal, która już od lat 30. XX wieku poszczycić się może swoją, wspaniałą reprezentacją powyższego, w skład której wchodzą takie znamienite osobistości jak potwór z Czarnej Laguny, mumia, potwór Frankensteina, wilkołak oraz osławiony Książę Ciemności. Hrabią Draculą – jednym z najbardziej znanych monstrów wytwórni – na przestrzeni lat był już Węgier Bela Lugosi (Dracula, 1933), Niemcy Max Schreck (Nosferatu-symfonia grozy, 1922) i Klaus Kinski (Nosferatu wampir, 1979), Brytyjczycy Christopher Lee (Dracula, 1970) czy Gary Oldman (Dracula, 1992), Australijczyk Richard Roxburgh (Van Helsing, 2004) czy Walijczyk, Luke Evans (Dracula: Historia nieznana, 2014). W zestawieniu nie zabrakło oczywiście amerykańskiego i kanadyjskiego głosu: swoje pięć minut w ciemnej pelerynie mieli również kolejno Frank Langella (Dracula, 1979) oraz Leslie Nielsen (Dracula-wampiry bez zębów, 1995). Zapytacie więc, czy jest sens kręcić kolejny film o Draculi i czy jest jeszcze ktoś, kto nadaje się do tej roli? Odpowiedzi brzmią: tak oraz Nicolas Cage.

O amerykańskim aktorze i jego talencie, a także kierunkach i zwrotach jego kariery, powstają obszerne książki i analizy, stąd nie będę silić się na przybliżenie wam jego sylwetki – ograniczę się tu jedynie do pochwał i uwielbienia. Cage jako nieśmiertelny, okrutny, brutalny i toksyczny hrabia Dracula to reinterpretacja postaci wampira, o którą nikt nie prosił, a zdaje się, wszyscy potrzebowali. W swojej roli jest wręcz wyborny – raz przerażający i nikczemny, raz zabawny i rozbrajający, przesadny czy wręcz kampowy, a w rezultacie, totalny i zachwycający. Na ekranie widać, jak wielką radość i frajdę sprawia mu wcielanie się w postać Księcia Ciemności i ci, co interesują się jego karierą, wiedzą, że była to rola długo przez niego wyczekiwana. Stworzył  on na ekranie, razem z Nicholasem Houltem, wspaniały duet na poziomie pan-sługa, który kradnie każdą daną mu scenę. Hoult jako tytułowy Renfield i główny narrator historii, cudownie odnajduje się w tym horrorowo-komediowym kinie akcji  i dostarcza nam postać ujmującego, umartwionego, wiernego sługi, który poszukuje i odkrywa siebie na nowo, pozwalając jednocześnie nam się śmiać do rozpuku z jego błędów i wypaczeń.

Renfield - zwiastun

Jest tu chaotycznie, efektownie i efekciarsko, kolorowo, z humorem i przytupem, wyjątkowo krwawo i brutalnie – leją się hektolitry krwi, flaki i wyrywane kończyny fruwają w powietrzu, kości łamane są bez przerwy, a wszystko to w towarzystwie dobrych efektów specjalnych i bardzo dobrej charakteryzacji. Pachnie mocno kinem klasy B, ale tym samoświadomym, celowym i dobrze zrobionym.

Jest jednak w filmie Chrisa McKay’a kilka rzeczy, które należałoby wypunktować: trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w wielu scenach coś poszło nie tak z montażem – niektóre z nich wydają się być „urwane”, zmontowane jakby w pośpiechu i naprędce; gdy się dłużej nad tym zastanowić, można pomyśleć, że część scen została dograna, albo usunięta w ostatniej chwili. Cały wątek policjantki szukającej zemsty za śmierć ojca został okrutnie spłycony i rozpisany po macoszemu, spowalnia akcje i nuży, przez co koniec końców jest zwyczajnie niepotrzebny – wnosi niewiele do filmu, bo i bez niego, historia rodziny Lobo miałaby rację bytu, jak i droga Renfielda do samoakceptacji. Scenarzysta, Ryan Ridley, (który swoje umiejętności pisarskie wykazał m.in. w rewelacyjnym Ricku i Morty’m) powinien swoje twórcze moce bez ograniczeń skierować w stronę kampowej i brutalnej historii wampirów i mafijnej rodziny oraz zrezygnować z doklejonego na siłę wątku policjantki lub ostatecznie, udoskonalić go i podrasować w swoim wyjątkowym stylu.

Renfield mimo powyższego, zdecydowanie zasługuje na waszą uwagę – to idealny film nie tylko dla fanów Nicolasa Cage’a, ale też odpowiedni na niezobowiązujący wypad do kina ze znajomymi lub wyjście solo z popcornem w ręku – niezależnie od towarzystwa, będziecie się bawić przednio.

Ocena Kasi: 6,5/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook