Udany rewanż ZAKSY. Trwa „czarna seria” Stali Nysa
Środowa rywalizacja sportowa zdominowana była przez siatkówkę. Większość drużyn w PlusLidze i Tauron 1. Lidze kolejne meczowe starcia może zaliczyć do udanych. Piątą z rzędu porażkę zanotowała Stal Nysa.
SIATKÓWKA
To miał być emocjonujący rewanż. Po pierwszej, w sezonie ligowym, porażce z Asseco Resovią, siatkarze ZAKSY gościli w rzeszowskiej hali Podpromie. Podrażnieni sobotnim meczem kędzierzynianie, pomimo wyrównanego początku pierwszego seta, szybko ruszyli do ataku. Dzięki dobrej zagrywce Kamila Semeniuka i skuteczności w wykańczaniu kontr, szybko odskoczyli gospodarzom. Pewnie zwyciężyli w pierwszym secie. Druga partia miała podobny scenariusz. Kędzierzynianie poszli za ciosem wygrywając 25:18. Nieustępliwi rzeszowianie nie zamierzali jednak składać broni i trzeci set minął pod znakiem wyrównanej gry obu ekip. Wysoko zawieszona poprzeczka nie deprymowała ZAKSY. Pewne punkty zdobywał Łukasz Kaczmarek, który poprowadził zespół do zwycięstwa w rozgrywce oraz w całym spotkaniu.
Asseco Resovia Rzeszów – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (19:25, 18:25, 21:25)
Po czterech porażkach z rzędu do Jastrzębia udali się zawodnicy Stali Nysa. Wprawdzie w poprzednim meczu sensacyjnie pokonali rywali 3:1, lecz trudno było być optymistą przed kolejnym spotkaniem. Jastrzębianie pod wodzą nowego szkoleniowca Andrei Gardiniego szybko objęli prowadzenie i wydawało się, że powtórzy się scenariusz z poprzednich meczów nysian. Dobra gra Wassima Ben Tary i Bartosza Bućko utrzymywały gości w wymianie punkt za punkt aż do końcówki seta. Przy stanie (23:21) Jastrzębski Węgiel doprowadził do wyrównania, a grę na przewagi zakończył asem serwisowym Łukasz Wiśniewski.
W kolejnej odsłonie gospodarze szybko zbudowali przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już sześć punktów. Zawodnicy Stali starali się wykorzystać późniejszą zadyszkę Jastrzębia, ale wystarczyło to jedynie do zniwelowania strat (17:19). Końcówka partii to koncertowe zagrywki Jurija Gladyra, które przesądziły o wyniku. Na początku trzeciego seta trudno było wskazać faworyta. Obie drużyny grały w kontakcie. Losy meczu przesądziły punkty zdobyte przez Tomasza Fornala. Sześciopunktowej przewagi nie dało się już odrobić.
Jastrzębski Węgiel – Stal Nysa 3:0 (27:25, 25:19, 25:20)
Trudne zadanie w pierwszej lidze czekało zawodników Mickiewicza Kluczbork. Mecz w Częstochowie, z prezentującymi dobrą formę zawodnikami Norwida, miał jednego faworyta.
Początek meczu, to ambitna postawa zawodników trenera Mariusza Łysiaka. Od stanu (17:17), dzięki blokom Łukasza Owczarza udało im się wypracować lekką przewagę. Dzięki temu drużyna zyskała przewagę i zasłużenie wygrała pierwszą partię. Drugi set miał podobny przebieg. Tym razem lepszą formę w końcówce zaprezentowali gospodarze i zrobiło się 1:1. Coraz pewniej grający gospodarze zwyciężyli również w secie trzecim, uzyskując przewagę 22:18, którą udało im się „dowieźć” do końca. Podrażnieni obrotem spraw zawodnicy z Kluczborka, w piorunującym tempie, rozpoczęli czwartą partię i prowadzili aż 17:10. Ta zaliczka pozwoliła im na wygranie seta, ale i tak o wszystkim miał rozstrzygnąć tie-break. Zaciętą walkę przerwał dobrze zagrywający Jarosław Mucha. Wynik 14:11 przesądził o zwycięstwie graczy spod Jasnej Góry.
Exact Systems Norwid Częstochowa – Mickiewicz Kluczbork 3:2 (21:25, 25:20, 25:23, 21:25, 15:11)
Ważny pojedynek drużyn z dolnych rejonów tabeli rozegrał się w Strzelcach Opolskich, gdzie udał się BAS Białystok.
Słowa Białostockiego zawodnika znalazły odzwierciedlenie na parkiecie. Po dwóch setach był remis 1:1. Gospodarze uporządkowali jednak grę i zdecydowanie zwyciężyli w kolejnym secie do 15. Dopiero w końcówce czwartej partii udało się przechylić losy wygranej na korzyść ZAKSY. Pomogła w tym zagrywka Wiktora Kłęka.
ZAKSA Strzelce Opolskie – BAS Białystok 3:1 (25:20, 21:25, 25:15, 25:22)
FUTSAL
Reprezentacja Polski w piłce halowej nie może zaliczyć swojego występu do udanych. W łódzkiej Atlas Arenie gładko uległa faworyzowanej Portugalii 3:0. Po sensacyjnym remisie z Mafry, taktyka na mecz była podobna. Aktywna, twarda gra w obronie i szukanie szans w kontratakach nie przyniosły tym razem spodziewanego efektu. Mistrzowie Europy objęli prowadzenie w 15. minucie, a gdy przed przerwą podwyższyli po rykoszecie, stało się jasne, że o jakiekolwiek punkty będzie bardzo ciężko. Czara goryczy przelała się, kiedy trzecią bramkę z rzutu karnego (po faulu reprezentującego Dremana Komprachcice, Krzysztofa Elsnera) zdobył Cardinal.
POLSKA – PORTUGALIA 0:3 (0:2)
Bramki: Cardinal (15, 37), Andre Coelho (20).
POLSKA: Kałuża (Błaszczyk) – Szypczyński, Kriezel, Klaus, Elsner – Madziąg, Grubalski, Wojciechowski, Łopuch, Piórkowski, Leszczak, Marek, Hoły.
PORTUGALIA: Hugo (Edu) – Cary, Cardinal, Matos, Ricardinho – Coelho, Angelo, Jesus, Cecilio, Erick, Varela, Brito, Pauleta.
autor: TM
Najnowsze artykuły
- Opolscy policjanci w Auschwitz: Seminarium o prawach człowieka i przeciwdziałaniu dyskryminacji
- Opolska policjantka zdobywa złoty i srebrny medal w biegach przełajowych!
- Policja ratuje "złotego ptaka" z rąk 68-letniego kłusownika
- Brutalny atak w Opolu: dwaj mężczyźni zatrzymani za usiłowanie zabójstwa
- Harcerze na służbie w Szkocji