sobota, 11 maja 2024

Jazda bez trzymanki! Dlaczego warto pójść na „Bullet Train”?

„Bullet Train” nie oszukuje nas co do tego, jakim jest filmem: nie boi się dystansować do gatunkowych klisz i jednocześnie korzystać z nich ile wlezie; jest zabawnym akcyjniakiem z absurdalnymi rozwiązaniami i czaderskimi pomysłami.” – pisze Kasia. Przeczytajcie, co jeszcze ma do powiedzenia nasza recenzentka!

Bullet Train (2022)
reż.: David Leitch
scen.:  Zak Olkewicz
wyst.:  Brad Pitt, Aaron Taylor-Johnson, Joey King, Andrew Koji, Brian Tyree-Henry, Hiroyuki Sanada.

Profesjonalny morderca na zlecenie, znany nam na potrzeby swojej najnowszej misji jako Ladybug, czyli Biedronka (rozbrajający w tej roli Brad Pitt), w wolnych chwilach uczęszcza na terapię, szuka wszędzie pozytywnych wartości oraz nieszkodliwego, mało krwawego wyjścia z każdej sytuacji – oczywiście, o ile się da.

Pokojowe nastawienie do świata w połączeniu z jego niesamowitym, życiowym pechem (z którego szczerze mówiąc, jest jednak więcej pożytku niż szkody) da o sobie ponownie znać, kiedy będzie musiał zmierzyć się – w ramach zastępstwa za kolegę z pracy – z pozoru łatwym, szybkim zleceniem. Otóż Ladybug musi wsiąść w Japonii do jednego z pociągów typu Shinkansen (określanych mianem bullet train) na trasie Tokio-Kioto, żeby zabrać z niego jedną, oznaczoną walizkę i wysiąść z nią na następnej stacji. Prosta sprawa – co więc może pójść nie tak? No nie uwierzycie – dosłownie wszystko.

Bullet Train - pierwszy zwiastun

Można śmiało powiedzieć, że najnowszy Top Gun: Maverick otworzył hucznie blockbusterowy letni sezon i choć nie było w tym krótkim czasie więcej wielkich i znaczących tytułów, to Bullet Train – nie mając obecnie żadnej konkurencji – zamyka wakacyjny okres niezwykle satysfakcjonująco.

Luźno oparty na opowiadaniu o tym samym tytule z 2010 roku (org. Mariabītoru, Kōtarō Isaka) wyreżyserowany jest przez Davida Leitcha, który odpowiada za takie filmy jak John Wick (wspólnie z Chadem Stachelski’m, 2014), Atomic Blonde (2017), czy Deadpool 2 (2018) i który, przy okazji tego tytułu, dostarczył nam idealnie podrasowane, na wskroś rozrywkowe kino akcji z odpowiednią ilością czarnego humoru, hektolitrami lejącej się zewsząd krwi i brutalnych walk oraz hipnotyzującą paletą neonowych barw; kino zarezerwowane wyłącznie dla dorosłych widzów. Więcej: w pędzącym przed siebie pociągu zgromadził rewelacyjną obsadę, a każdej z filmowych postaci dał przysłowiowe pięć minut na przedstawienie się i rozkochanie widza, co działa jedynie na jego korzyść.

Bullet Train - drugi zwiastun!

Jak już się pewnie domyślacie, wspomniana wcześniej walizka przypada do gustu wielu osobom w pociągu, dlatego w pewnym momencie filozofujący assassin, cytujący co chwilę własnego terapeutę oraz komiczne „bliźniacze” duo z promieniującą braterską energią, Tangerine i Lemon (rewelacyjni Aaron Taylor-Johnson i Brian Tyree Henry) prześcigają się w  ekstremalnie krwawych scenach (w nieco slapstickowym stylu, oddając hołd osiągnięciom Jackie’go Chana w tej dziedzinie), podczas gdy w innym przedziale, przywdziana we wzorowane na szkolne mundurki ubrania, młoda kobieta (Joe King), obmyśla plan zdobycia walizki, trzymając na muszce jednego z pasażerów.

Wszystko to – niepozbawione celowo błazeńskich i często nielogicznych, bzdurnych momentów – wiąże się z fabułą na tyle sprawnie, że śledzenie losów i decyzji każdej z ekscentrycznych postaci, sprawia nam czystą przyjemność i niesie ogromną frajdę. Utrzymanie wartkiej akcji w jednej lokacji nie należy do łatwych zadań, jednak ekipa filmowa spisała się w tej kwestii znakomicie, bo ograny jest tu każdy centymetr tytułowego pociągu – przez toaletę po przedział restauracyjny i kuchnię, gdzie wszystko, co znalezione pod ręką, staje się potencjalną bronią.

Na koniec docenić powinno się również fakt, że dzięki Bullet Train w 2022 roku mamy wyświetlany w kinie komercyjny film akcji, który nie jest ani częścią wielkiego uniwersum czy franczyzy, ani żadnym rebootem, remakiem lub sequelem, tylko oryginalną historią. Należy mieć cichą nadzieję, że jego spodziewany sukces otworzy oczy producentom oraz twórcom i utoruje drogę do sukcesu podobnym tytułom.

Bullet Train - nowy zwiastun

Bullet Train nie oszukuje nas co do tego, jakim jest filmem: nie boi się dystansować do gatunkowych klisz i jednocześnie korzystać z nich ile wlezie; jest zabawnym akcyjniakiem z absurdalnymi rozwiązaniami i czaderskimi pomysłami. Jego bystre, zabawne dialogi połączone z szybką, krwawo zakończoną akcją oraz wielokrotne retrospekcje i odwołania mogą naturalnie przypominać swoim charakterem, stylem i tonem wszystko, co widzieliśmy u Guy’a Ritchiego czy Quentina Tarantino. Jednak uspokajam – nie są bezmyślną kalką z wyżej wspomnianych, a co najwyżej, jeśli już – luźną inspiracją.

Choć porównania są nieuniknione, nie dajcie się zwariować – żaden z wymienionych reżyserów nie ma wyłączności do posługiwania się konkretnym językiem  filmowym, możecie więc spać spokojnie i później ruszyć do kin, bo Bullet Train jest – nie siląc się na niepotrzebnie wzniosłe słowa – totalnie odjazdowy.

Ocena Kasi: 8/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook