piątek, 22 listopada 2024

Ekranowe hity i kity. „Kurier francuski”

Katarzyna Borucka po raz kolejny wybrała się do kina. Tym razem, aby obejrzeć produkcję Wesa Andersona – „Kurier francuski”. 

Filmowa miłość do słowa

Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun (2021)
reż.: Wes Anderson
scen.: Wes Anderson
wyst.: Benicio Del Toro, Adrien Brody, Tilda Swinton, Léa Seydoux, Frances McDormand, Timothée Chalamet, Edward Norton, Jeffrey Wright, Willem Dafoe, Bill Murray, Henry Wrinkler,

Amerykański magazyn społeczno-kulturalny French Dispatch (Kurier Francuski) wydawany jest w fikcyjnym mieście Ennui-Sur-Blasé. Po nagłej śmierci jego redaktora, Arthura Horowitza (Bill Murray), członkowie redakcji zbierają się w gabinecie, by stworzyć wspólnie nekrolog swojego szefa. W tym samym czasie poznajemy treść przygotowanych wcześniej przez dziennikarzy artykułów. Mamy więc cztery historie przez nich napisane – pierwszą, zdecydowanie mniejszą i krótszą od reszty, która jest pewnym wprowadzeniem do specyficznej stylistyki i narracji literacko-filmowej oraz trzy pozostałe, zdecydowanie większe i dłuższe. Każda z nich jest kombinacją stylu i treści, która charakteryzuje twórczość wspomnianych autorów oraz najważniejszego z nich, amerykańskiego przedstawiciela kina autorskiego, reżysera Wesa Andersona.

Zaczynamy od „The Cycling Reporter”, gdzie Herbsaint Sazerac (Owen Wilson) przestawia nam życie wspomnianego wcześniej miasta, skupiając się na jego konkretnych lokacjach i ciekawostkach, porównując przeszłość i teraźniejszość opisywanych miejsc. „The Concrete Masterpiece” opowiada historię niezrównoważonego i niebezpiecznego mordercy ale jednocześnie wrażliwego i niezrozumianego artysty, Mosesa Rosenthalera (Benicio del Toro), który dorabia się w więzieniu wielkiego dzieła i jeszcze większej sławy. Romantyczna relacja ze strażniczką i muzą Simone (Léa Seydoux) napędzać ma jego pracę nad kolejnym obrazem, wyczekiwanym najbardziej przez Juliana Cadazio (Adrien Brody) – byłego współwięźnia, obecnie wspólnika, promującego Mosesa za kratkami. „Revisions to a Manifesto” jest społeczno-polityczną historią skupioną na studenckiej rewolcie (wyraźnie inspirowaną paryskim majem 1968 roku), w której opisano relacje dziennikarki Lucindy Krementz (Frances McDormand) z dużo młodszym studentem Zeffirellim (Timothée Chalamet), a także ich wspólne próby stworzenia manifestu mającego być głosem pokolenia. W ostatniej historii, autorstwa Roebucka Wrighta (Jeffrey Wright), zatytuowanej „The Private Dinig Room of the Police Commissioner”, mamy do czynienia ze zwariowaną, nieco chaotyczną historią wykwintnej kolacji komisarza policji Ennui-Sur-Blasé (Mathieu Amalric), przygotowanej przez legendarnego kucharza Nescaffiera (Steve Park). W jej trakcie dochodzi do niespodziewanego porwania syna mundurowego, a później do próby odbicia dziecka z rąk bandytów.

Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun - zwiastun

Francuski Kurier to filmowa antologia niepowiązanych ze sobą literackich historii, gdzie każda z nich jest przedstawiona jak osobny film krótkometrażowy. Mamy świetną, pierwszą, całkiem niezłą drugą i trzecią, najsłabszą, najmniej zajmującą i najmniej angażującą, choć w założeniu najbardziej aktywizującą, łączącą różne style i formy (w pewnym momencie pojawia się nawet animacja!). Każda z nich jednak mówi nam właściwie o tym samym – mianowicie, że Wes Anderson oprócz kina kocha literaturę, oprócz obrazu ceni też słowo. Sam reżyser opisywał swój film jako „listy miłosne do dziennikarstwa” i tak w rzeczywistości jest. Inspirowany miłością do amerykańskiego tygodnika „The New Yorker” i szacunkiem do jego założyciela i redaktora, Harolda Rossa, Francuski Kurier to oda do słowa, do dialogu i opowiadania historii, przy jednoczesnym umiłowaniu wizualnej mocy kina. Kompozycja i ciasnota kadrów jest jak zawsze u Andersona zachwycająca. Dobór kolorów (od jasnych, pastelowych przez mocne, głębokie pomarańcze i czerwienie) idealnie współgra z ruchem (lub jego brakiem) i satysfakcjonującą listą największych gwiazd, których jest więcej u amerykańskiego reżysera niż nocą na bezchmurnym niebie.

Hiper-estetyka, niezależnie jak rewelacyjna, nie pozwala jednak na emocjonalne przywiązanie się do jakiejkolwiek postaci, zaś bez wzmożonego skupienia dość łatwo można stracić wątek oraz to, co najważniejsze dla oczu i uszu. Z pewnością Francuski Kurier to jeden z lepiej nakręconych filmów tego roku, jednak żeby go w pełni zrozumieć, docenić i zauważyć wszystkie szczegóły, należałoby obejrzeć go co najmniej dwa razy. Mamy tu nagłe zmiany koloru, podzielone ekrany, animację, retrospekcje, skoki do przodu, a także rozważania na temat sztuki (zrozumienia głębi i sensu oraz jej sprzedaży) czy dywagacje o istnieniu obiektywnego dziennikarstwa. Anderson w drugiej historii wyraźne nawiązuje do francuskiej Nowej Fali, więc jeśli nie macie choć trochę ugruntowanej wiedzy kulturalno-filmowej, to wszelkiego rodzaju nawiązania i odniesienia mogą nie mieć większego znaczenia. Jeśli nie lubicie Wesa Andersona, ten film was raczej do niego nie przekona, jeśli jednak go kochacie – myślę, że będziecie zachwyceni.

Ocena Kasi: 7/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook