Opolscy siatkarze nadrobili meczowe zaległości
Ze zmiennym szczęściem rywalizowały wczoraj najmocniejsze drużyny siatkarskie naszego regionu. Zgodnie z oczekiwaniami swój mecz wygrała drużyna ZAKSY. Kolejne rozczarowanie przeżyli natomiast sympatycy zespołu z Nysy.
W zaległym spotkaniu 11. kolejki PlusLigi Aluron CMC Warta Zawiercie uległ ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle 1:3. Goście szybko objęli prowadzenie w pierwszym secie budując nieznaczną przewagę. Gospodarze szybko próbowali odrobić straty, ale w skutek kilku błędów własnych na tablicy wciąż widniał wynik 10:6 dla gości. Nikłe prowadzenie nie zmieniło się już do końca i pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 25:21 dla kędzierzynian.
„Jurajscy rycerze” otrząsnęli się w drugim secie. Ich opór i walka „punkt za punkt” do stanu 20:20 przyniosły efekt w końcówce seta. Po przełamaniu i zbudowaniu dwupunktowej przewagi, dzięki świetnej postawie Amerykanina Garretta Muagututi, udało się doprowadzić do remisu w całym spotkaniu.
Trzeci set to niepodzielna dominacja ZAKSY, a wynik 25:13 nie wymaga większego komentarza. Czwarta rozgrywka nie miała wielkiej historii. Od początku zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla rozpoczęli aktywne zdobywanie punktów, pewnie kończąc spotkanie. Kolejne trzy punkty dopisane na konto, kolejny rywal pokonany. Maszyna – ZAKSA mknie dalej, pisząc niesamowity scenariusz w tym sezonie.
Aluron CMC Warta Zawiercie – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (21:25, 25:23, 13:25, 19:25)
Swoje zaległości z 10. kolejki odrabiali także zawodnicy Stali Nysa. Pojedynek z sąsiadującym w tabeli Cuprum Lubin miał zweryfikować ich nadzieje, w kontekście udziału w rundzie play-off. Gospodarze wystąpili bez świeżo pozyskanego z Olimpii Sulęcin, Macieja Naliwajko, który nie znalazł się jeszcze w kadrze meczowej. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha, pomimo niemrawego początku, zwyciężyli dość wyraźnie w pierwszym secie.
W drugim starciu początek również należał do miejscowych. „Miedziowi” wrócili do gry dzięki poprawie skuteczności Nikołaja Penczewa i Wojciecha Ferensa. Błędy w kluczowych momentach popełniał Wassim Ben Tara i skończyło się dwupunktową porażką.
Trzeci set, a w zasadzie jego końcówka, to prawdziwa wojna nerwów. Początek, dzięki dobrej postawie „lubińskiego” Kolumbijczyka Ronalda Jimeneza, to zdecydowane prowadzenie gości 15:10. Wyrównanie nastąpiło po wejściu Kamila Długosza oraz wsparciu Wassima Bena Tary i Bartosza Bućko. Zacięta walka i duże nerwy towarzyszyły obydwu zespołom już do końca partii. Ostatecznie więcej opanowania zachowali goście wygrywając 29:31.
Porażka w tej odsłonie przesądziła o końcowym wyniku. Podłamani zawodnicy Stali oddali inicjatywę. To pozwoliło złapać wiatr w żagle Cuprum, które pewnie kontrolowało przebieg gry, triumfując w całym spotkaniu.
Brak punktów w tym meczu wykrystalizował cele sportowe Stali Nysa w tym sezonie. Drużyna ma bowiem 10 pkt. przewagi nad ostatnim w tabeli MKS-em Będzin i tyle samo straty do 8. miejsca gwarantującego start w rundzie play-off. Biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję drużyny trudno oczekiwać na znaczące zmiany w zestawieniu PlusLigi.
Stal Nysa – Cuprum Lubin 1:3 (25:20, 23:25, 28:30, 16:25)
autor: TM
Najnowsze artykuły
- Opolscy policjanci w Auschwitz: Seminarium o prawach człowieka i przeciwdziałaniu dyskryminacji
- Opolska policjantka zdobywa złoty i srebrny medal w biegach przełajowych!
- Policja ratuje "złotego ptaka" z rąk 68-letniego kłusownika
- Brutalny atak w Opolu: dwaj mężczyźni zatrzymani za usiłowanie zabójstwa
- Harcerze na służbie w Szkocji