piątek, 22 listopada 2024

Rafał Tkacz o przesunięciu wyborów samorządowych

 fot. Radio Doxa

Sejm w ubiegłym tygodniu przegłosował przesunięcie wyborów samorządowych o pół roku. Nie ma podanego ostatecznie terminu, ponieważ ten wynika z tzw. kalendarza wyborczego, dając ramy czasowe pomiędzy 31 marca a 20 kwietnia 2024 r. Ponadto ustawa obecnie jest procedowana w Senacie, potem z jego poprawkami ponownie wróci do Sejmu. Czy zostanie ostatecznie przegłosowana w takiej formie, jak trafiła do Senatu? – nie wiadomo. Przysłowiową kropkę nad i postawi Prezydent, poprzez jej podpis.

Nie milkną echa tej decyzji. Projekt, mimo iż zawiera się zaledwie na półtorej kartki A4, jest szeroko komentowany w społeczeństwie i mediach. Ostatnio na antenie radia Doxa do sprawy odniósł się szef bura wyborczego w Opolu – Rafał Tkacz. Wskazał zagrożenia wynikające z nakładających się kalendarzy wyborczych, wyborów samorządowy i wyborów parlamentarnych. Podkreślił, że KBW to organ odpowiedzialny za zorganizowanie wyborów na poziomie organizacyjny, a wszelkie decyzje prawne leżą w gestii Parlamentu.

Wybory samorządowe są najbardziej wymagające organizacyjnie, ponieważ bierze w nich udział duża liczba komitetów wyborczych, mamy wielu kandydatów, trzeba drukować wiele kart wyborczych. Drugie pod względem trudności są właśnie wybory parlamentarne, dlatego bliska odległość jednych i drugich wyborów rzeczywiście mogłaby powodować pewne problemy.
Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

W rozmowie podniósł również dwa ważne aspekty. Po pierwsze, przesuniecie wyborów pozwala na rozłożenie ciężaru druku kart w czasie, a należy pamiętać, że do wyborów samorządowych drukuje się 4 rodzaje kart z innymi kandydatami dla poszczególnych gmin, powiatów i sejmików. Ponadto warto również, w dobie kryzysu, rozważyć czy aby nie będzie na rynku brakowało papieru, co może przełożyć się na poślizgi w ich druku. Taki scenariusz też jest argumentem za. Lepiej zapobiegać, niż mieć kryzys w postaci braku kart dla jakiegoś okręgu.

Warto także rzucić nieco światła, na kwestie związaną z samymi kandydatami, którzy mieliby trafić na listy wyborcze i do obwodowych komisji wyborczych. Opozycja grzmi, że przesunięcie terminu wyborów to głównie decyzja polityczna, jednak w kuluarach przyznaje, że w kontekście budowania list wyborczych i obsadzania OKW miałaby kłopot. Przypomnieć należy, że PKW mierzyła się już z brakami kadrowymi w komisjach wyborczych, gdzie sporym odsetkiem były komisje z minimalnym składem. Nie obyło się też bez powoływania w jej skład członków, przez wójtów czy burmistrzów. Niemiej jednak argumentów za rozdzieleniem wyborów jest więcej niż, za utrzymaniem status quo.

Wszystko wskazuje na to, że wybory samorządowe nie odbędą się jesienią przyszłego roku, a wiosną 2024. To pozwoli na wyeliminowanie do minimum, ewentualnych trudności i kryzysów, jakie mogłyby powstać. Jedno jest pewne, taki zabieg nie obniży temperatury sporu. Posłów i Senatorów do Parlamentu będziemy wybierać późną jesienią 2023 roku, następnie na przełomie marca–kwietnia 2024 wybierzemy przedstawicieli samorządów, a po dwóch miesiącach, przełom maja–czerwca udzielimy poparcia kandydatom do Europarlamentu.

Autor: PK

Facebook