piątek, 22 listopada 2024

Wybuchowy świat Michaela Bay’a. „Ambulans”

W kinach pojawił się „Ambulans” w reżyserii Michaela Bay’a – to kino akcji z krwi i kości, na naprawdę dobrym poziomie – zobaczcie koniecznie!

Ambulans (2022)

reż.: Michael Bay
scen.: Chris Fedak
wyst.: Jake Gyllenhaal, Yahya Abdul-Mateen II, Eiza González, Garret Dillahunt, Keir O’Donnell

Will Sharp (Yahya Abdul-Mateen II), oddany mąż i ojciec, były żołnierz i weteran wojenny, bezskutecznie pragnie zdobyć pieniądze (dokładnie 231 tysięcy dolarów) na eksperymentalne leczenie swojej ukochanej żony, chorej na raka. Kiedy okazuje się, że firma ubezpieczeniowa nie jest w stanie pokryć kosztów nowoczesnej terapii, zdesperowany mężczyzna, kierujący się zawsze najwyższymi wartościami, udaje się tam, gdzie tak naprawdę nie powinien – do Danny’ego Sharpa (Jake Gyllenhaal), swojego bogatego, adopcyjnego brata, niebezpiecznego kryminalisty i oszusta. Nasz główny bohater prosi o pożyczkę, jednak w zamian otrzymuje co innego – propozycje wspólnego napadu na bank i zdobycia niebagatelnej sumy 32 milionów dolarów. Targany silnymi emocjami i niepewny swej decyzji, czując ciężar ogromnej presji ze strony brata, godzi się na skok. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z zamierzeniami mężczyzn – choć byli odpowiednio przygotowani i zabezpieczeni, misternie opracowany plan wtargnięcia do placówki banku lega w gruzach i między ostrzałem z policyjnej broni i ścielącymi się trupami, dwaj bracia muszą znaleźć wyjście z patowej sytuacji. Jedynym rozwiązaniem jest porwanie nadjeżdżającej karetki – z ratowniczką i z rannym policjantem w środku. Od tej chwili ambulans, zamiast do szpitala, będzie rozpędzony gnał przez brudne, obsmarowane graffiti ulice Los Angeles, uciekając przed sznurem policyjnych radiowozów.

Czy we współczesnym świecie ktoś jeszcze napada na banki? I to w tak wielkim, hucznym stylu? Współczesne cyberataki: metody telefoniczne na „wnuczka” i SMS-y z linkiem do dokonania opłaty, internetowe oszustwa – i te z Tindera i z innych aplikacji – sprawiły, że zapomnieliśmy, że kiedyś, co najmniej dobre trzy, cztery dekady temu, wielkie, realne pieniądze wszelkiej maści oszuści mogli zdobywać głównie dzięki skrupulatnie zaplanowanym tajnym transakcjom i właśnie napadom na bank. Zaskakujące, że współczesne Hollywood chwyta za ten już dość mocno anachroniczny pomysł, jednak robi to dobrze i z rozmachem, więc w czasie seansu nie jesteśmy w stanie właściwie podważyć sensu jego istnienia. Poza tym to Michael Bay – niekwestionowany król eksplozji i głośnego kina, który dostarczył nam m.in. serię Transformers i takie tytuły jak Armagedon czy Bad Boys (a tym samym wybuchy, dużo wybuchów i jeszcze więcej wybuchów). Myślę, że na tym etapie jego twórczości i większej, bądź całkiem przeciętnej znajomości kina, możemy spokojnie powiedzieć, że idąc na jego filmy, oczekujemy czystej, mało zobowiązującej rozrywki, wartej jednak miliony dolarów. Szczęśliwie dla nas, Bay po raz kolejny spełnia nasze oczekiwania, nie obniżając lotów.

Ambulans - zwiastun filmu

Ze strony technicznej, mamy tu – tak jak to u amerykańskiego reżysera bywa – dużo szybkich cięć i mix różnych ujęć: niskich, z lotu ptaka, ujęć z drona, wysięgnika – właściwie, z czego tylko sobie wymarzycie. Jest efektownie i efekciarsko, co chwilę lecą pociski, wybuchają samochody, a policjanci wyrywają włosy z głowy, głowiąc się jak zatrzymać niebezpieczny pościg, więc film świadomie i skrupulatnie pompuje nam adrenalinę, również w warstwie fabularnej – pędzi z akcją jak szalony, gna równie szybko co tytułowy pojazd (znakomicie z resztą ograny, tworzący wyraźne poczucie izolacji). To właśnie tam dzieją się największe dramaty, wyczuwa się najsilniejsze napięcie, jest nawet miejsce na parę żartów i nieco boomerskich „sucharów”. Aktorsko, choć jest naprawdę dobrze i bez turbulencji, to świetny Jake Gyllenhaal wiedzie prym i ogląda się go znakomicie – zdaje się, że z całej obsady on najmocniej i najlepiej zrozumiał, w jakim filmie zgodził się zagrać i czego od niego oczekujemy. Ambulans ma również silne zaplecze w drugim planie, co szczególnie przejawia się w postaciach policjantów i wszelkiej maści wyższych i  ważniejszych rangą funkcjonariuszy czy agentów. I chociaż czasem scenariusz wchodzi w totalne wyżyny amerykańskiego patosu (szczególnie w finale) to całościowo, zarówno aktorzy pierwszego, jak i drugiego planu, świetnie się uzupełniają i ogrywają te momenty raz z gracją lub dystansem, a raz z powagą, czyli tak jak trzeba.

Ambulans byłby niekwestionowanym hitem w latach 90. i gdyby miał premierę, dajmy na to w 1995 roku (i pojawiłby się chwilę po Speed:Niebezpieczna prędkość Gorączce), rozgromiłby bezproblemowo box office i wypełniłby sale kinowe do pełna, przez kolejne miesiące w roku. W dzisiejszych czasach takich filmów praktycznie się nie robi – jest on trochę reliktem przeszłości we współczesnej odsłonie, dlatego zdecydowanie warto chwycić za duży popcorn i wygodnie się rozsiąść w kinowym fotelu, żeby przez dwie godziny czerpać radość z czystej rozrywki, jaką ze sobą niesie.

Ocena Kasi: 6/10

autor: Katarzyna Borucka

O autorce: Kasia to wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook