środa, 1 maja 2024

Filmy na celowniku. Horrory z potworami

Tak jak tydzień i dwa temu, tak teraz polecam wam trzy świetne filmy w ramach halloweenowego cyklu. To produkcje, które naprawdę warto obejrzeć, wypada znać lub po prostu fajnie powtórzyć w czasie wieczornego seansu.

W każdym zestawieniu mamy tytuły, które w mojej ocenie godnie reprezentują gatunek, a ich klimat jest często niemożliwy do podrobienia. Filmy te, mniej lub bardziej, wyznaczyły w kinie (lub wciąż wyznaczają) nowe trendy i standardy. Każdy weekend, aż do niedzieli 31 października, ma swój temat przewodni. Pierwszy weekend spędziliśmy z klasyką, poprzedni ze współczesnymi straszakami, ten zaś upłynie nam z… potworami. Postawiłam tym razem na horrory science fiction, które zapisały się w historii kina jako najlepsze z najlepszych – między innymi dzięki filmowemu monstrum. Zaczynamy!

Obcy – 8. pasażer Nostromo (Alien, 1979)

Frachtowiec kosmiczny Nostromo wraca na ziemię. Siedmioosobowa załoga pozostaje w stanie hibernacji do momentu przebudzenia przez Matkę, pokładowy komputer, który odbiera nieznany sygnał z kosmosu. Przekonani, że rozpoznany sygnał jest wezwaniem o pomoc, decydują się na zejście ze statku. Dopiero przy lądowaniu, oficer pokładowa Ellen Ripley (niezastąpiona Sigourney Weaver) zauważa, że popełnili błąd – wysłany komunikat był ostrzeżeniem. W tym samym czasie część załogi odnajduje na planecie wrak statku kosmicznego i postanawia go zbadać. W środku odkrywają szkielet obcej istoty z widoczną dziurą między żebrami oraz ładownię wypełnioną po brzegi sporej wielkości jajami. Jeden z członków załogi, Kane, (John Hurt) zostaje zaatakowany przez nieznaną formę życia i traci przytomność. Łamiąc procedury kwarantanny, przerażona załoga wraca na Nostromo z nowym pasażerem – przyssanym do twarzy mężczyzny obcym organizmem.

Legendarny film Ridleya Scotta można analizować i omawiać na wielu poziomach – sprawdza się gatunkowo zarówno jako horror, jak i film science fiction. Dzięki połączeniu obu jest przerażającą, klaustrofobiczną, głęboko niepokojącą, wielowarstwowo opowiedzianą historią, w której suspens i groza wylewają się wręcz z ekranu. Za sprawą niesamowitej wyobraźni i pracy szwajcarskiego malarza H.R. Gigera, postać ksenomorfa (tytułowego obcego) oraz jego pośrednich form (facehugger) jest najlepszym przedstawieniem pozaziemskiej formy życia w historii kina – po dziś dzień. Do tej pory (przypomnę, że od premiery mija pond 40 lat) nikomu nie udało się przebić obrazu Scotta, choć przecież filmów science fiction powstało sporo.

Geniusz i ponadczasowość Obcego skumulowana jest przede wszystkim (choć nie tylko) w tytułowej pozaziemskiej postaci. Facehugger jest podobnym do pająka organizmem, który by przetrwać i przejść w kolejne stadium, szuka nosiciela, z którego „wylęgnie się” w nowej formie. Ksenomorf zaś, to dorosły już organizm, którego fizjonomia okrutnie gra z naszymi fobiami. Jest metaliczno-czarny, wielki, wysoki i diabelsko szybki. Łączy w sobie cechy ludzkie i zwierzęce, jest niepowstrzymaną maszyną do zabijania. Ocieka obrzydzającym, kleistym, białym śluzem, w krwiobiegu ma żrący kwas, a z jego szczęki wysuwa się kolejna, mniejsza, równie ohydna co poprzednia. Jest jak bestia z najgorszych koszmarów i głęboko ukrytych w psychice obaw. Nie sposób opisać jak bardzo rewelacyjny i rewolucyjny jest film Ridleya Scotta, dlatego dodam tylko, że jeśli jeszcze jakimś cudem go nie widzieliście – zróbcie to jak najszybciej.

https://www.youtube.com/watch?v=i2AuCMQpRmo Obcy - 8 pasażer Nostromo (1979) zwiastun

Coś (The Thing, 1982)

Antarktyda. Amerykańska grupa badawcza zauważa w oddali uciekającego przed helikopterem psa typu husky. Kiedy zwierze dociera do ich placówki, okazuje się, że dwóch Norwegów kierujących śmigłowcem, za wszelką cenę chce zabić psa. Nim jednak amerykanie są w stanie cokolwiek wyjaśnić, nieznani mężczyźni umierają, a helikopter staje w ogniu. Z mnóstwem pytań w głowie, bez żadnych odpowiedzi, wracają wspólnie z psim towarzyszem, na swoją stacje. Dwóch członków grupy badawczej, McReady (idealny w tej roli Kurt Russell) i doktor Cooper (Richard Dysart) postanawia udać się do obozu Norwegów i dowiedzieć czegoś więcej. Docierają do opuszczonych ruin stacji, gdzie znajdują spalone, humanoidalne ciało. Po powrocie, biolog Blair (A.Wilford Brimley) bada przyniesione przez załogę zwłoki. W tym czasie reszta mężczyzn zbiega do psiarni, z której dochodzą przerażające odgłosy i dźwięki. Znaleziony wcześniej husky przemienia się w przedziwną kreaturę i atakuje resztę psów. W ostatniej chwili potwór zostaje potraktowany miotaczem ognia i ginie w płomieniach. Według Blaira, Husky został zainfekowany na stacji Norwegów przez organizm, który – aby przeżyć w każdych warunkach – jest w stanie imitować wszelkie formy życia. Martwe szczątki są wciąż aktywne na poziomie komórkowym, a według obliczeń biologa, jeśli obcy przedostanie się do zamieszkałych przez ludzi obszarów, Ziemia zostanie kompletnie skażona w ciągu niecałych trzech lat.

Coś Johnna Carpentera to jeden z najlepszych horrorów w historii kina, jednak w momencie premiery nie miał za dużo szczęścia – zderzył się z familijnym E.T Stevena Spielberga, który zdobył serca widzów na całym świecie i pozamiatał wszelką konkurencje. Korzystne okazały się jednak kasety VHS, dzięki którym The Thing zyskał drugie życie i rzesze fanów. Nie dziwi to w żaden sposób – atmosfera ekstremalnej izolacji oraz wyczuwalnej, coraz silniejszej paranoi tworzy niesamowity klimat, a praktyczne efekty specjalne sprawdzają się rewelacyjnie. Współczesne kino nie proponuje nam już niestety takich obrazów.

Coś jest zmiennokształtnym organizmem, który ukrywa się w środku idealnej imitacji; nie chce nikomu się ukazać, walczy i atakuje kiedy musi. Kiedy jednak nie będzie już nikogo wokół, kto mógłby go pokonać – wtedy wygrywa. Jeśli obcy zostanie przepołowiony, każda z nowych części żyje i funkcjonuje oddzielnie – jako osobny organizm. Do samego końca nikt nie wie w kim lub w czym może ukrywać się ta pozaziemska istota, każdy więc stoi w cieniu podejrzeń. Koniec końców – nikt nikomu nie można ufać. Film Carpentera sprawdzi się wam idealnie jako wieczorny straszak. Nie musicie się dwa razy zastanawiać.

The Thing (1982) - Official Trailer

Mucha (The Fly, 1986)

Ekscentryczny naukowiec Seth Brundle (w życiowej roli Jeff Goldblum) poznaje dziennikarkę Veronicę Quaifie (Geena Davis). Kobieta, zainteresowana jego opowieściami o pracy nad wynalazkiem mającym zmienić świat, udaje się do jego mieszkania-laboratorium. Na miejscu okazuje się, że Brundle odkrył narzędzie do teleportacji, a zachwycona tym faktem kobieta postanawia poświęcić mu artykuł. Decydując się na wywiad na wyłączność, dziennikarka dokumentuje pracę naukowca, a po czasie – kiedy obydwoje zaczynają żywić do siebie uczucie – zamieszkuje z nim. Ekscytacja niestety nie trwa długo – niepewny siebie naukowiec popełnia największy błąd w swoim życiu. Nękany kompleksami i obawami, pod wpływem alkoholu, gdy Veronica zostawia go samego w mieszkaniu, wchodzi do kabiny teleportującej. Kiedy z niej wychodzi, doznaje zupełnie nowych rzeczy, między innymi ogromnej siły, sprawności czy szybkości. Wierzy, że wzmocnienie ciała jakiego nagle doznał, to oczywiste korzyści teleportacji. Niedługo po tym naukowiec dostrzega, że jego ciało zmienia się też w inny sposób – traci włosy, zęby i paznokcie, skóra na całym ciele marszczy się, zmienia kolor i twardnieje. Przy teleportacji nie zauważył muchy, która wleciała do maszyny. Komputer połączył więc Setha i owada na poziomie molekularno-genetycznym, innymi słowy – mężczyźnie nie pozostało nic innego, jak przemienić się w nowy twór i utracić swoje człowieczeństwo.

Film Davida Cronenberga wyróżnia się w naszym zestawieniu, bo w odróżnieniu od poprzednich dwóch tytułów, złowrogie monstrum nie atakuje nas w kosmosie i na Ziemi, nie czai się za rogiem. Tym razem to człowiek staje się potworem i zagrożeniem – dla siebie i bliskich. Mamy tu do czynienia z body-horrorem w pełnej krasie – stopniowe przeistaczanie się w tytułową muchę jest najbardziej niepokojącym, wizualnym doświadczeniem jakie mógł nam zaserwować reżyser. A ja wam je szczerze polecam, choć jeśli chcecie obejrzeć film z bratem lub siostrą, synem lub córką, przemyślcie sprawę – niektóre sceny są naprawdę mocne.

https://www.youtube.com/watch?v=Z-V3X963DRI The Fly (1986) - Trailer in 1080p
Katarzyna Borucka

O autorce: To wielka miłośniczka kina i zwierząt. W Opolu ukończyła Kulturoznawstwo na specjalności filmoznawczo-teatrologicznej oraz Filmoznawstwo i Wiedzę o Nowych Mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów aktywnie uczestniczyła kulturalnym życiu Opola i Krakowa, m.in. pracując w Teatrze im. Jana Kochanowskiego, pisząc dla festiwalu Etiuda&Anima czy zajmując się obsługą kina w czasie Kraków Film Festival. Uwielbia amerykańskie kino, szczególnie kino klasyczne oraz kino nowej przygody.

Facebook