sobota, 27 kwietnia 2024

Weekend z opolskimi legendami. Część II

 źródło: Gmina Pokój

Oto kolejne niesamowite historie z Opolszczyzny. Tym razem poznamy tajemnicę kamiennego posągu Lwa, który stoi przy pałacyku w Pokoju oraz przerażającą opowieść o duchu, który straszył w starej, opolskiej baszcie.

Kamienny Lew z Pokoju

Pokój to mała wieś w powiecie Namysłowskim. W roku 1748 roku otrzymała wielkie wyróżnienie. Na swoją letnią siedzibę wybrał go książę Karol Wirtemberski, który współrządził wraz ze swoim bratankiem Karolem Krystianem Erdmannem Wirtemberskim. W 1761 roku zmarł wuj Karol, a Karol Krystian został jedynym właścicielem dóbr księstwa oleśnickiego. Pałac księcia zbudowany był na wzór rezydencji Karola III w Karlsruhe, nadając nawet osadzie nazwę Carlsruhe. Naokoło ciągnął się park z wieloma okazami egzotycznych roślin, a dalej rósł gęsty lat. Książę ze swoją świtą nigdy nie narzekał na brak zwierzyny, na którą ochoczo polowali.

Pewnego dnia z pobliskiej puszczy zaczęły znikać zwierzęta. Lokalny władca wyraził wielkie zdziwienie i wysłał grupę myśliwych, by zbadała tą tajemniczą sprawę. Gdy przemierzali oni park spotkali ogromnego lwa. Zwierzę miało lśniącą grzywę, ostre kły i przekrwione oczy. Wojacy rzucili się do ucieczki, jednak lew zaryczał, a cały oddział w jednym momencie zamienił się w kamień. Straszna wieść dotarła do księcia, który zarządził, że wszyscy mieszkańcy mają się schronić w podziemiach pałacu, gdzie nie dosięgnie ich magiczny ryk. Lew krążył wokół rezydencji przez kilka dni i nocy. Nie mógł przeskoczyć przez fosę, więc rosła w nim frustracja. Po długim czasie padł ze zmęczenia i usnął dosłownie kamiennym snem, bo zamienił się w posąg, który stoi tam do dziś.

 

Zjawa w opolskiej prochowni

W Opolu, w okolicach ul. Rzemieślniczej stała stara baszta, która była wykorzystywana jako prochownia. Po sąsiedzku znajdowało się gimnazjum. Pewnego razu, podczas przerwy, dzieci bawiły się na dworze. W trakcie figli doszło do sprzeczki. Uczeń z bogatego domu wrzucił do piwnicy baszty czapkę biednego chłopaka. Ten nie chciał wracać do domu bez swojego jedynego nakrycia głowy, więc zdecydował się zejść do katakumb.

Po dotarciu na dół chłopiec ujrzał… zjawę. Tajemnicza postać podała mu jego zgubę i poprosiła, by nabrał do czapki zbutwiałych liści. Kiedy zaskoczony chłopczyk wyszedł na zewnątrz spostrzegł, że liście zamieniły się w szczere złoto. Oczywiście nie umknęło to uwadze bogacza, który pełen zazdrości również postanowił zejść do piwnicy i wynieść jeszcze więcej skarbów. Ten bohater legendy podobno też spotkał zjawę. Podobno, bo nigdy z tej piwnicy nie wyszedł.

autor: JZ

Facebook